Obudziłam się około dziesiątej rano. Nikogo nie było w domu, ciekawe, gdzie ich znowu wcięło... No cóż, w tej chwili się tego najwyraźniej nie dowiem. Zeszłam na dół i przygotowałam sobie śniadanie. Po posiłku postanowiłam wziąć się za odrabianie lekcji i naukę. Chcę się jak najszybciej z tym uporać i mieć już z tym spokój. Postanowiłam także wśród poprzeprowadzkowego bałaganu odszukać moje skrzypce i trochę na nich poćwiczyć. Po krótkich poszukiwaniach znalazłam je i wyjęłam z pokrowca. Przygotowałam smyczek i przejechałam nim po strunach. Kiedy instrument wydał pierwszy dźwięk, natychmiast się skrzywiłam. Oszukałam w pokrowcu kamerton i zaczęłam stroić instrument. Po wszystkim zagrałam parę utworów z pamięci, przerwał mi je dzwonek telefonu.Dzwonił jakiś nieznany numer. W pierwszej chwili myślałam, że może to Ell, albo któryś z Lynchów, ale przecież ich numery mam zapisane... Wahałam się czy odebrać, ale w końcu odebrałam.
- Hej Emily.
- Rocky?
- Zdziwiona? Myślałem, że zapisałaś sobie wczoraj mój numer.
- Tak, zapisałam, ale pokazało mi się, że numer nieznany.
- A co zapisałaś? - Zapytał, a ja podałam mu numer. - No to wszystko jasne, zamiast "6" powinnaś mieć "5", pewnie źle przepisałaś...
- Pewnie tak. ale nie dzwonisz chyba po to, żeby sprawdzić, czy dobrze zapisałam sobie twój numer?
- Nno nie... Chciałem potwierdzić czy jutro idziesz z nami do tego parku, czy rezerwatu, czy czegotamkolwiek, co wymyślili?
- Idę, idę.
- I... jeszcze chciałem zapytać.., bo może... hmm... Robisz coś dziś?
- Na razie nie mam planów, a czemu pytasz?
- Nie chciałabyś się może przejść ze mną na plażę? Bo to w sumie blisko, mógłbym ci pokazać gdzie to jest, i ten...
- Haha, dobrze, jeżeli chcesz to mogę z tobą pójść. Tylko jak się spotkamy?
- Przyjdę po ciebie za pół godziny, może być?
- Jasne, do zobaczenia!
- Pa! - Rozłączył się, a ja odłożyłam telefon i poszłam się przygotować. Byłam już prawie gotowa, ale miałam jeszcze trochę czasu do przyjścia bruneta. Napisałam tacie i/lub dziadkom kartkę, że idę na plażę, jeszcze raz sprawdziłam, czy wzięłam ze sobą wszystko i usiadłam na kanapie. Zerknęłam na zegarek. Rocky się trochę spóźnia... Właśnie w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i wpuściłam zziajanego bruneta do środka.
- Biegłeś?
- Tak. Przepraszam, że musiałaś czekać, ale musiałem jeszcze pomóc znaleźć coś Rossowi, bo spieszył się na plan i sobie nie radził. - zaśmiał się cicho.
- Chcesz może coś do picia?
Rocky tylko skinął głową. Przyniosłam mu picie, które szybko wypił i byliśmy już gotowi do wyjścia.
_________________________________________________________________________________
Jak dawno mnie tu nie było! Z całego serca Was przepraszam i za to, że nic tak długo nie pisałam, i za to, że rozdział jest krótki i beznadziejny :(
Po prostu ostatnio nie mam ani weny, ani tyle czasu, żeby w spokoju usiąść i cokolwiek napisać. Sama jestem aż zdziwiona, bo nie spodziewałam się, że w trzeciej klasie gimnazjum będzie jakoś inaczej niż dotychczas, ale myliłam się, bo nauczyciele cały czas mówią o tym egzaminie, zadają masę prac domowych i robią pełno sprawdzianów... Mam nadzieję, że to wszystko jak najszybciej się skończy i będę mogła "normalniej" dodawać rozdziały. Liczę też na to, że ktokolwiek tu jeszcze jest <3
Kocham was wszystkich
~Ada♡
KTO CZYTA TEN KOMENTUJE!
KTO CZYTA TEN KOMENTUJE!